Tak więc po ponad półtora roku od przywitania chyba w końcu zebrałem się, by opisać nieco historię mojego auta. Z Toledo mam do czynienia od czasu zakupu przez mojego tatę modelu 1L pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Niestety tata zbyt wcześnie zabrał się z tego świata. Byłem jedynym, który ma w domu prawo jazdy i samochód dostał mi się w spadku. Służył dzielnie przez parę lat i nie byłbym sobą, gdybym go nie zmodyfikował. Z pamiętnych rzeczy do wyposażenia dołożyłem alufelgi 15", pół-skórzaną tapicerkę z wersji przejściowej 1L, elektryczna szyby i lusterka, centralny zamek, halogeny i radio (bo nawet tego nie miał). Mimo, że było to 1.9D, które po lifcie legitymowało się mocą zaledwie 64KM. Nie jeździłem nigdy słabszym autem. Ogólnie moje działania w zakresie samochodów utrzymywanych hobbystyczne nie mają wiele wspólnego z logiką, więc jeśli czytelniku nuży Cię taka tematyka, to raczej nie będzie blog dla Ciebie. W innym przypadku zapraszam do lektury.
Tutaj chciałbym tylko nakreślić mój plan odnośnie wpisów. Otóż podzieliłem sobie historię na 3 główne etapy:
- przekładka
- modyfikacje "po" przekładce
- auto hobbystyczne
W punktach 1 i 2 auto robiło jako daily i musiało być z grubsza na chodzie. W punkcie nr 3 nie było już takiego wymagania.
Także po tym dość długim, ale jednak potrzebnym wstępie przechodzę powoli do przekładki. Był rok 2009, czyli auto miało już wtedy prawie 10 lat. Jak wspomniałem sensowność tego zabiegu jest wątpliwa, jednak.. plan był wtedy bardzo prosty - kupić nierozebrany komplet. I udało się to. Nie wiedzieliśmy jednak, że warto mieć kompletną wiązkę wnętrza. Nawet w tak prostym aucie jak Toledo. Co wynikło z tego później? Dodam już niebawem.
Komentarze
Prześlij komentarz
Prośba o zachowanie kultury